Matylda Getter w latach 1881-1884 kształciła się w Warszawie, przy ul. Żelaznej 97 w pałacyku Bogusławskiego, na pensji prowadzonej przez siostry Rodziny Maryi, które w Rosji i Królestwie Polskim od początku fundacji, ze względu na represje carskie wobec zakonów, musiały działać w ukryciu. O tym, że opiekowały się nią zakonnice, których zgromadzenie założył w 1857 r. w Petersburgu ks. Zygmunt Szczęsny Feliński (1822-1895), dowiedziała się znacznie później.
Pensja powstała w 1862 r. i miała zatwierdzenie rządowe, była instytucją zamkniętą, przeznaczoną dla ok. 80 dziewcząt, które mieszkały w domu Rodziny Maryi. Na czele zakładu stał komitet składający się z osób świeckich i zakonnych. O przyjęciu na pensję zasadniczo decydowały panie z komitetu i jenerał-gubernatorstwo. Przełożona, Florentyna Dymman (1828-1906), wraz z personelem wychowawczym i administracyjnym, otaczała dziewczęta wyjątkową troską i serdeczną opieką.
Matylda ukończyła pensję i otrzymała świadectwo w roku 1884, tj. w ostatnim roku istnienia zakładu, o czym tak pisze: "Dnia 19 marca 1884 roku na zarządzenie władz państwowych został zamknięty pensjonat, internat i szkoła powszechna, jeszcze dzisiaj żywo stoi mi przed oczyma ta pamiętna scena. We wspomnianym dniu, kiedy po trzydniowych rekolekcjach byłyśmy zebrane w sali, przyszła matka Dymman w towarzystwie kilku sióstr i oświadczyła nam: "Przyszłam wam oznajmić smutną wiadomość. Ale ten smutek dotyczy tak samo nas, jak i was. Pensja, internat i szkoła zostaje od jutra zamknięta. Wasi rodzice są już powiadomieni. Dziewczynki miejscowe i te, które mieszkają w pobliżu Warszawy, opuszczą ten dom dzisiaj, te natomiast, które mieszkają daleko poza Warszawą, jutro. Pożegnamy się teraz, bo i dla was i dla mnie byłoby to zbyt bolesne żegnać się z każdą z osobna". Nastąpił krótkie, prawie bez słów pożegnanie. Matka Dymman każdej z nas zrobiła krzyżyk na czole, a myśmy odchodząc całowały jej rękę".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz