Po ukończeniu pensji Matylda wróciła do domu rodzinnego. Musiała zdecydować, czym się zająć i dokąd skierować swe kroki. Warszawa na jej oczach się zmieniała. Krochmalna coraz wyraźniej stawała się ulicą żydowską. Stało przy niej osiem domów modlitwy i mykwa oraz browar Haberbusch i Schiele. W 1908 r. pod numerem 10 zamieszkała rodzina Izaaka Baszewisa Singera - laureata literackiej Nagrody Nobla.
Ponieważ Matylda Getter od dawna odczuwała powołanie do życia zakonnego, postanowiła wstąpić do klasztoru, o czym sama wspomina: "Od samego początku mego powołania nosiłam się z myślą wstąpienia do klasztoru sióstr karmelitanek. Rodzina Maryi była na drugim planie. W chwili, gdy ważyły się moje losy, kiedy trzeba było już ostatecznie zadecydować, udałam się po radę do spowiednika w kościele św. Antoniego, przy ul. Senatorskiej. Wówczas ojców reformatów już nie było. Jeżeli któryś z nich pozostał, to tylko jako ksiądz świecki, bo klasztory zostały zniesione. Spowiednik, do którego się udałam, nie był mi znany. Usłyszałam od niego taką odpowiedź: "Pójdziesz do Rodziny Maryi, to trzeba teraz ratować biedne dzieci i pracować w kraju". Tutaj muszę nadmienić, że pytając go o radę nie wspomniałam mu o tym, że znam Rodzinę Maryi. Wahanie ustąpiło".
Rada spowiednika stała się dla Matyldy myślą przewodnią całego jej życia zakonnego oraz działalności oświatowo-wychowawczej i charytatywnej. W dniu 10 kwietnia 1887 r., mając 17 lat i 2 miesiące, wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi w Warszawie, przy ul. Żelaznej 97, działającego tajnie w Królestwie i Cesarstwie Rosyjskim. Siostry na zewnątrz uchodziły za osoby świeckie, ale w praktyce nie dawało się ukryć, że są to osoby zakonne. "Ludzie zwykli, urzędy, nawet policja uważali je za osoby duchowne. Dlaczego rrząd je tolerował pomimo obowiązujących zakazów pozostanie zagadką" - napisała Matylda Getter.
Bardziej liberalna polityka caratu wynikała z lepszych stosunków Stolicy Apostolskiej z dworem petersburskim. Wspomnijmy, że w 1883 r. - po dwudziestu latach zesłania - do kraju powrócił z Sybiru ks. Zygmunt Szczęsny Feliński. Nie mógł on jednak przebywać na terenie zaboru rosyjskiego i osiadł w Galicji.
Formacja zakonna i intelektualna w Odessie
Matylda po kilku miesiącach pobytu na Żelaznej w Warszawie została wysłana na dalszą formację zakonną do Odessy. Nowicjat rozpoczęła obłóczynami 10 grudnia 1887 r. w odeskim domu zgromadzenia, w tzw. Domu Marii, posiadłości rodzinnej Marii Drzewieckiej, która pełniła wówczas obowiązki mistrzyni nowicjatu, a także przełożonej, choć formalnie była nią m. Kazimiera Herman. Matka Drzewiecka należała do Rodziny Maryi od 1878 r.; przyjęła ją do zgromadzenia m. Florentyna Dymman, urzędująca w Warszawie. Matka Dymman powierzyła jej zorganizowanie placówki zakonnej w Odessie oraz otwarcie zakładu dla dziewcząt z nauką zawodu. Realizując te zadania m. Drzewiecka, działając wraz z siostrami w stroju świeckim współpracowała także z Towarzystwem Dobroczynności, angażując się w jego owocną działalność charytatywną na Podolu.
Po dwóch latach, 8 grudnia 1889 r., Matylda Getter złożyła pierwsze śluby, a 23 stycznia 1895 r. - śluby wieczyste. Nie wiemy, czy przy obłóczynach otrzymała jakieś imię zakonne, jest pewne natomiast, że posługiwała się wyłącznie imieniem Matylda; nie używała też drugiego imienia chrzestnego Aleksandra, które występuje jedynie w metryce urodzenia i na dyplomie nauczycielki. W Odessie bowiem Matylda ukończyła ośmioklasowe gimnazjum rosyjskie i po zdaniu egzaminów, uzyskała dyplom nauczycielki domowej ze specjalizacją języka francuskiego, wydany jej przez Odeski Okręg Naukowy 14 października 1893 r.
Z wczesnego okresu odeskiego zachowała się fotografia Matyldy z młodszym rodzeństwem: bratem i Izabelą. Można przypuszczać, że dzięki Matyldzie któryś z jej braci (Antoni lub Henryk) rozpoczął naukę w szkołach rządowych w Odessie, a Izabela została przyjęta na odeską pensję sióstr Rodziny Maryi, prowadzoną we wspomnianym domu Marii Drzewieckiej.
Nauczycielka i wychowawczyni
W latach 1890-1898 Matylda Getter pracowała w zakładzie odeskim zgromadzenia, w Domu Marii, jako nauczycielka i wychowawczyni dziewcząt, a następnie, pomimo młodego wieku, pełniła obowiązki przełożonej ochronki dla biednych dzieci na przedmieściu Mołdawianka (1898-1903). Mołdawianka to legendarne przede wszystkim żydowskie przedmieście Odessy, często opisywane w literaturze. Jest odpowiednikiem Krochmalnej w Warszawie.
Dwukrotnie w tym czasie jeździła do Rzymu, w 1893 r. i około 1900 r., towarzysząc przełożonej generalnej Florentynie Dymman i przełożonej domu odeskiego Marii Drzewieckiej, które darzyły ją wielkim zaufaniem. Obydwie matki korzystały w Rzymie z kierownictwa duchowego o. Bernardyna dal Vago di Portogruaro, przełożonego generalnego Braci Mniejszych oraz asystenta generalnego o. Rafała Delarbre'a opiekującego się zgromadzeniami, które przyjęły regułę franciszkańską, a siostry Rodziny Maryi z Królestwa i imperium rosyjskiego już od 1889 r. należały do rodziny franciszkańskiej.
Wychowawczyni młodzieży w Petersburgu
W 1903 r. m. Florentyna Dymman, główna przełożona Rodziny Maryi, skierowała s. Matyldę Getter do zakładu dla dziewcząt w Petersburgu, który sięgał swymi początkami 1857 r. i cieszył się opinią jednego z najlepiej zorganizowanych instytutów wychowawczych w stolicy Rosji. Odtąd przez pięć lat Matylda była związana z centralnym domem Rodziny Maryi, usytuowanym na Wyspie Bazylego przy 14 Linii, nr 25/27, i jego dwoma filiami: Kryłówką, znajdującą się przy 15 Linii w Petersburgu oraz z daczą w uroczej Mikołajówce nad Newą.
Zakład naukowo-wychowawczy Rodziny Maryi w Petersburgu, ufundowany przez ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, prowadziły siostry od 1859 r. we własnym domu; istniały tu: sierociniec, szkoła, szwalnia, pracownia szat liturgicznych oraz szpitalik. Obszerna kaplica, wysokości dwóch pięter, służyła nie tylko siostrom i dzieciom, lecz także miejscowym katolikom. Obowiązki kapelana pełnił ks. Wincenty Majewski, profesor Akademii Duchownej w Petersburgu, przyjaciel założyciela zgromadzenia, a po nominacji ks. Felińskiego na arcybiskupa warszawskiego, opiekun, doradca i kierownik duchowy dzieci i zakonnic. To był jednocześnie dom generalny Rodziny Maryi, centrala ich działalności oświatowej, wychowawczej i dobroczynnej.
Maria Siemaszko, wychowanka z Petersburga, która zdobyła wykształcenie nauczycielskie i przez długie lata pracowała w szkolnictwie w Petersburgu i Warszawie, sięgając pamięcią do czasów, kiedy pozostawała pod opieką sióstr, zwłaszcza Matyldy Getter, wspomina o ich dobroczynnym wpływie na młodzież. Uważa, że zakład ten był "zbudowany na fundamencie miłości Boga i bliźniego - z myślą o niezamożnej polskiej młodzieży żeńskiej, z przeważającą liczbą sierot mieszkających na obczyźnie". O sobie pisze: "miałam szczęście" być wychowanką "tego Domu Bożego" i ucząc się najpierw w Mikołajówce, potem w Petersburgu, "byłam świadkiem radosnych i ciężkich przeżyć Zgromadzenia".
Dzieci w wieku od 7 do 12 lat były wychowywane przez siostry i uczyły się w Mikołajówce, natomiast 160 dziewcząt (12-19 lat) - przy 14 Linii w Petersburgu. W obydwu domach pracowały siostry zakonne i kilka osób świeckich, "tworząc demokratyczną - chrześcijańską rodzinę, gdzie panowała równość i sprawiedliwość", a porządek i czystość bez zarzutu - pisze wspomniana Maria Siemaszko. "Kierunek wychowawczy był racjonalny: nauczanie solidne, przygotowanie młodzieży do życia poważne i przemyślane. Dbano tu o wyrabianie tężyzny duchowej, niezłomnej postawy wobec przeszkód w dążeniu do najwyższego celu, opartego na zasadach moralnych". Dziewczęta po ukończeniu nauki w zakładzie zdobywały dalsze kwalifikacje i wykształcenie odpowiednio do upodobań i uzdolnień. Otrzymywały prawo nauczania w szkołach siedmioklasowych. Inne zdobywały kwalifikacje zawodowe w miejscowej szkole i uzyskiwały patent nauczycielski, wiele wykształciło się w różnych zawodach: gospodarczym, krawieckim, w hafcie białym i kolorowym. Nauka nie była całkowicie podporządkowana oficjalnym rosyjskim programom szkolnym, siostry wykazywały w nauczaniu dużą elastyczność - odpowiadały na potrzeby i kreatywność młodzieży. Według Marii Siemaszko, "dużo porządnych, rozumnych kobiet wyszło z Zakładu w świat". Zakład wiele czynił dla wychowania i podniesienia umysłu polskiej kobiety, nawet więcej niż było to możliwe w ówczesnych warunkach. Panowała tam atmosfera miła, radosna.
Maria Siemaszko przytacza także opinię o mistrzyni dzieci - Matyldzie Getter oraz o jej metodach wychowawczych: "Najsilniejszy, radykalny wpływ na młodzież wywierała Mistrzyni, dobra, młoda matka, Matylda Getter, Matusia, której takt, równowaga połączona w wielką dobrocią, wykwintna elegancja, czarujący wdzięk, łączyły się z oryginalnością sposobu obcowania z młodzieżą i oddziaływania na jej psychikę.
Matusia szła do młodzieży drogą: od serca do serc, i to zniewalało do podporządkowania się jej woli. [...] Czułyśmy się jej dziećmi, którymi była przejęta, mądrze chowała, dbając o wszystkie razem i każdą z osobna. Troszczyła się nawet o rodzeństwo uczennic i wskazywała możliwości opiekowania się nim, rozwijając w ten sposób instynkt społeczny.
Starsze uczennice miały pod opieką młodsze koleżanki, którym musiały pomagać w nauce, przez co wyrabiały w sobie poczucie współodpowiedzialności jednych za drugich. Matusia miła wybitną zdolność spostrzegania i trafnego określania charakteru".
Filia domu petersburskiego, Mikołajówka, tak zwana dacza, położona wysoko nad brzegiem Newy, w odległości 45 wiorst od Petersburga, miała dużą posesję, kilka budynków, własną przystań na rzece, domową kaplicę, ogród kwiatowy, owocowy i warzywny, staw rybny i lasek, rozległy dziedzinie i boisko przeznaczone na sport i zabawy, była jednocześnie zapleczem gospodarczym domu petersburskiego.
"Urocza Mikołajówka - miejsce wychowania małych dzieci w ciągu całego roku i jednocześnie letnisko dla starszych dziewcząt, wychowanek domu petersburskiego - była ośrodkiem zdrowia, wypoczynku, przyjemnych rozrywek, cudnych wycieczek, w których niejednokrotnie brał udział Czcigodny Ojczunio, ks. Jan Cieplak, późniejszy arcybiskup męczennik - Polak z krwi i kości, wszczepiający tę polskość w dusze dzieci i młodzieży za pomocą rozmów, nauk i patriotycznych piosenek z nim wspólnie śpiewanych. Najmilsze wspomnienia wiążą się zawsze z promienną, żywą, wprowadzającą wszystko w ruch - najlepszą Matysia i przezacną matką Walerią Stawicką. Przedstawienia, teatrzyki rozwijały artystyczne zdolności młodzieży i były źródłem uciech".
Ponieważ Matylda Getter od dawna odczuwała powołanie do życia zakonnego, postanowiła wstąpić do klasztoru, o czym sama wspomina: "Od samego początku mego powołania nosiłam się z myślą wstąpienia do klasztoru sióstr karmelitanek. Rodzina Maryi była na drugim planie. W chwili, gdy ważyły się moje losy, kiedy trzeba było już ostatecznie zadecydować, udałam się po radę do spowiednika w kościele św. Antoniego, przy ul. Senatorskiej. Wówczas ojców reformatów już nie było. Jeżeli któryś z nich pozostał, to tylko jako ksiądz świecki, bo klasztory zostały zniesione. Spowiednik, do którego się udałam, nie był mi znany. Usłyszałam od niego taką odpowiedź: "Pójdziesz do Rodziny Maryi, to trzeba teraz ratować biedne dzieci i pracować w kraju". Tutaj muszę nadmienić, że pytając go o radę nie wspomniałam mu o tym, że znam Rodzinę Maryi. Wahanie ustąpiło".
Rada spowiednika stała się dla Matyldy myślą przewodnią całego jej życia zakonnego oraz działalności oświatowo-wychowawczej i charytatywnej. W dniu 10 kwietnia 1887 r., mając 17 lat i 2 miesiące, wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi w Warszawie, przy ul. Żelaznej 97, działającego tajnie w Królestwie i Cesarstwie Rosyjskim. Siostry na zewnątrz uchodziły za osoby świeckie, ale w praktyce nie dawało się ukryć, że są to osoby zakonne. "Ludzie zwykli, urzędy, nawet policja uważali je za osoby duchowne. Dlaczego rrząd je tolerował pomimo obowiązujących zakazów pozostanie zagadką" - napisała Matylda Getter.
Bardziej liberalna polityka caratu wynikała z lepszych stosunków Stolicy Apostolskiej z dworem petersburskim. Wspomnijmy, że w 1883 r. - po dwudziestu latach zesłania - do kraju powrócił z Sybiru ks. Zygmunt Szczęsny Feliński. Nie mógł on jednak przebywać na terenie zaboru rosyjskiego i osiadł w Galicji.
Formacja zakonna i intelektualna w Odessie
Matylda po kilku miesiącach pobytu na Żelaznej w Warszawie została wysłana na dalszą formację zakonną do Odessy. Nowicjat rozpoczęła obłóczynami 10 grudnia 1887 r. w odeskim domu zgromadzenia, w tzw. Domu Marii, posiadłości rodzinnej Marii Drzewieckiej, która pełniła wówczas obowiązki mistrzyni nowicjatu, a także przełożonej, choć formalnie była nią m. Kazimiera Herman. Matka Drzewiecka należała do Rodziny Maryi od 1878 r.; przyjęła ją do zgromadzenia m. Florentyna Dymman, urzędująca w Warszawie. Matka Dymman powierzyła jej zorganizowanie placówki zakonnej w Odessie oraz otwarcie zakładu dla dziewcząt z nauką zawodu. Realizując te zadania m. Drzewiecka, działając wraz z siostrami w stroju świeckim współpracowała także z Towarzystwem Dobroczynności, angażując się w jego owocną działalność charytatywną na Podolu.
Po dwóch latach, 8 grudnia 1889 r., Matylda Getter złożyła pierwsze śluby, a 23 stycznia 1895 r. - śluby wieczyste. Nie wiemy, czy przy obłóczynach otrzymała jakieś imię zakonne, jest pewne natomiast, że posługiwała się wyłącznie imieniem Matylda; nie używała też drugiego imienia chrzestnego Aleksandra, które występuje jedynie w metryce urodzenia i na dyplomie nauczycielki. W Odessie bowiem Matylda ukończyła ośmioklasowe gimnazjum rosyjskie i po zdaniu egzaminów, uzyskała dyplom nauczycielki domowej ze specjalizacją języka francuskiego, wydany jej przez Odeski Okręg Naukowy 14 października 1893 r.
Z wczesnego okresu odeskiego zachowała się fotografia Matyldy z młodszym rodzeństwem: bratem i Izabelą. Można przypuszczać, że dzięki Matyldzie któryś z jej braci (Antoni lub Henryk) rozpoczął naukę w szkołach rządowych w Odessie, a Izabela została przyjęta na odeską pensję sióstr Rodziny Maryi, prowadzoną we wspomnianym domu Marii Drzewieckiej.
Nauczycielka i wychowawczyni
W latach 1890-1898 Matylda Getter pracowała w zakładzie odeskim zgromadzenia, w Domu Marii, jako nauczycielka i wychowawczyni dziewcząt, a następnie, pomimo młodego wieku, pełniła obowiązki przełożonej ochronki dla biednych dzieci na przedmieściu Mołdawianka (1898-1903). Mołdawianka to legendarne przede wszystkim żydowskie przedmieście Odessy, często opisywane w literaturze. Jest odpowiednikiem Krochmalnej w Warszawie.
Dwukrotnie w tym czasie jeździła do Rzymu, w 1893 r. i około 1900 r., towarzysząc przełożonej generalnej Florentynie Dymman i przełożonej domu odeskiego Marii Drzewieckiej, które darzyły ją wielkim zaufaniem. Obydwie matki korzystały w Rzymie z kierownictwa duchowego o. Bernardyna dal Vago di Portogruaro, przełożonego generalnego Braci Mniejszych oraz asystenta generalnego o. Rafała Delarbre'a opiekującego się zgromadzeniami, które przyjęły regułę franciszkańską, a siostry Rodziny Maryi z Królestwa i imperium rosyjskiego już od 1889 r. należały do rodziny franciszkańskiej.
Wychowawczyni młodzieży w Petersburgu
W 1903 r. m. Florentyna Dymman, główna przełożona Rodziny Maryi, skierowała s. Matyldę Getter do zakładu dla dziewcząt w Petersburgu, który sięgał swymi początkami 1857 r. i cieszył się opinią jednego z najlepiej zorganizowanych instytutów wychowawczych w stolicy Rosji. Odtąd przez pięć lat Matylda była związana z centralnym domem Rodziny Maryi, usytuowanym na Wyspie Bazylego przy 14 Linii, nr 25/27, i jego dwoma filiami: Kryłówką, znajdującą się przy 15 Linii w Petersburgu oraz z daczą w uroczej Mikołajówce nad Newą.
Zakład naukowo-wychowawczy Rodziny Maryi w Petersburgu, ufundowany przez ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, prowadziły siostry od 1859 r. we własnym domu; istniały tu: sierociniec, szkoła, szwalnia, pracownia szat liturgicznych oraz szpitalik. Obszerna kaplica, wysokości dwóch pięter, służyła nie tylko siostrom i dzieciom, lecz także miejscowym katolikom. Obowiązki kapelana pełnił ks. Wincenty Majewski, profesor Akademii Duchownej w Petersburgu, przyjaciel założyciela zgromadzenia, a po nominacji ks. Felińskiego na arcybiskupa warszawskiego, opiekun, doradca i kierownik duchowy dzieci i zakonnic. To był jednocześnie dom generalny Rodziny Maryi, centrala ich działalności oświatowej, wychowawczej i dobroczynnej.
Maria Siemaszko, wychowanka z Petersburga, która zdobyła wykształcenie nauczycielskie i przez długie lata pracowała w szkolnictwie w Petersburgu i Warszawie, sięgając pamięcią do czasów, kiedy pozostawała pod opieką sióstr, zwłaszcza Matyldy Getter, wspomina o ich dobroczynnym wpływie na młodzież. Uważa, że zakład ten był "zbudowany na fundamencie miłości Boga i bliźniego - z myślą o niezamożnej polskiej młodzieży żeńskiej, z przeważającą liczbą sierot mieszkających na obczyźnie". O sobie pisze: "miałam szczęście" być wychowanką "tego Domu Bożego" i ucząc się najpierw w Mikołajówce, potem w Petersburgu, "byłam świadkiem radosnych i ciężkich przeżyć Zgromadzenia".
Dzieci w wieku od 7 do 12 lat były wychowywane przez siostry i uczyły się w Mikołajówce, natomiast 160 dziewcząt (12-19 lat) - przy 14 Linii w Petersburgu. W obydwu domach pracowały siostry zakonne i kilka osób świeckich, "tworząc demokratyczną - chrześcijańską rodzinę, gdzie panowała równość i sprawiedliwość", a porządek i czystość bez zarzutu - pisze wspomniana Maria Siemaszko. "Kierunek wychowawczy był racjonalny: nauczanie solidne, przygotowanie młodzieży do życia poważne i przemyślane. Dbano tu o wyrabianie tężyzny duchowej, niezłomnej postawy wobec przeszkód w dążeniu do najwyższego celu, opartego na zasadach moralnych". Dziewczęta po ukończeniu nauki w zakładzie zdobywały dalsze kwalifikacje i wykształcenie odpowiednio do upodobań i uzdolnień. Otrzymywały prawo nauczania w szkołach siedmioklasowych. Inne zdobywały kwalifikacje zawodowe w miejscowej szkole i uzyskiwały patent nauczycielski, wiele wykształciło się w różnych zawodach: gospodarczym, krawieckim, w hafcie białym i kolorowym. Nauka nie była całkowicie podporządkowana oficjalnym rosyjskim programom szkolnym, siostry wykazywały w nauczaniu dużą elastyczność - odpowiadały na potrzeby i kreatywność młodzieży. Według Marii Siemaszko, "dużo porządnych, rozumnych kobiet wyszło z Zakładu w świat". Zakład wiele czynił dla wychowania i podniesienia umysłu polskiej kobiety, nawet więcej niż było to możliwe w ówczesnych warunkach. Panowała tam atmosfera miła, radosna.
Maria Siemaszko przytacza także opinię o mistrzyni dzieci - Matyldzie Getter oraz o jej metodach wychowawczych: "Najsilniejszy, radykalny wpływ na młodzież wywierała Mistrzyni, dobra, młoda matka, Matylda Getter, Matusia, której takt, równowaga połączona w wielką dobrocią, wykwintna elegancja, czarujący wdzięk, łączyły się z oryginalnością sposobu obcowania z młodzieżą i oddziaływania na jej psychikę.
Matusia szła do młodzieży drogą: od serca do serc, i to zniewalało do podporządkowania się jej woli. [...] Czułyśmy się jej dziećmi, którymi była przejęta, mądrze chowała, dbając o wszystkie razem i każdą z osobna. Troszczyła się nawet o rodzeństwo uczennic i wskazywała możliwości opiekowania się nim, rozwijając w ten sposób instynkt społeczny.
Starsze uczennice miały pod opieką młodsze koleżanki, którym musiały pomagać w nauce, przez co wyrabiały w sobie poczucie współodpowiedzialności jednych za drugich. Matusia miła wybitną zdolność spostrzegania i trafnego określania charakteru".
Filia domu petersburskiego, Mikołajówka, tak zwana dacza, położona wysoko nad brzegiem Newy, w odległości 45 wiorst od Petersburga, miała dużą posesję, kilka budynków, własną przystań na rzece, domową kaplicę, ogród kwiatowy, owocowy i warzywny, staw rybny i lasek, rozległy dziedzinie i boisko przeznaczone na sport i zabawy, była jednocześnie zapleczem gospodarczym domu petersburskiego.
"Urocza Mikołajówka - miejsce wychowania małych dzieci w ciągu całego roku i jednocześnie letnisko dla starszych dziewcząt, wychowanek domu petersburskiego - była ośrodkiem zdrowia, wypoczynku, przyjemnych rozrywek, cudnych wycieczek, w których niejednokrotnie brał udział Czcigodny Ojczunio, ks. Jan Cieplak, późniejszy arcybiskup męczennik - Polak z krwi i kości, wszczepiający tę polskość w dusze dzieci i młodzieży za pomocą rozmów, nauk i patriotycznych piosenek z nim wspólnie śpiewanych. Najmilsze wspomnienia wiążą się zawsze z promienną, żywą, wprowadzającą wszystko w ruch - najlepszą Matysia i przezacną matką Walerią Stawicką. Przedstawienia, teatrzyki rozwijały artystyczne zdolności młodzieży i były źródłem uciech".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz