Od zakończenia II wojny światowej minęło przeszło 70 lat. Podsumowano straty materialne, odbudowano zniszczone miasta i wsie, ale rany zadane sercu ludzkiemu, zwłaszcza dzieciom - ofiarom wojny, i to zarówno polskim, jak i żydowskim, jeszcze się nie zagoiły. Mimo upływu lat do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Warszawie zgłaszają się wojenne dzieci szukające swoich korzeni, rodzin, miejsca ukrycia, tożsamości. Niejednokrotnie sami zainteresowani już nie żyją, a czynią to członkowie ich rodzin, pragnąć powiązać swoje życie z przeszłością historyczną. Kierując się iskierką nadziei, szukają. Często nie ma żadnych śladów, brakuje dokumentacji.
Czasem jednak usilne poszukiwania prowadzą do niesamowitych odkryć. Pojawiają się nowe ślady, zdjęcie, notatka, wspomnienie, wpis do księgi, nowe odczytanie, które rzucają światło na skomplikowane dzieje życia ludzkiego w okrutnych latach okupacji niemieckiej. Niekiedy dopiero po sześćdziesięciu i siedemdziesięciu latach dzieci wojenne odkrywają swoje żydowskie korzenie, a to niesie ze sobą głębokie przeżycia. Ale są też Żydzi, którzy odkrywają swoje polskie korzenie i szukają dokumentów, by to udowodnić. Do takich należy wychowanek sióstr Rodziny Maryi, Gabriel Muszyński z Szamotuł, którego zawirowania wojenne zagarnęły do getta w Warszawie, a po wojnie znalazł się w Izraelu.
Wdzięczność dla Matusi i sióstr Rodziny Maryi zachowują uratowane wojenne dzieci żydowskie. Janina Dawidowicz, nazwana przez m. Getter błogosławieństwem Bożym, po latach napisała: "Mój dług wdzięczności zaciągnięty w okresie wojny u Sióstr Rodziny Maryi jest nie do spłacenia. Zawdzięczam Siostrom uratowanie życia, ale nie tylko to. Zawdzięczam im także uratowanie mojej wiary w dobroć ludzką, w wartość poświęcenia, w miłość do bliźnich i zaufanie w Siłę Wyższą. Wszystko to, co wpajali we mnie rodzice i co doświadczenia wojenne zniszczyłyby na zawsze, gdybym nie trafiła do zakładu" (list do s. Teresy Antonietty Frącek, Londyn, 15 XI 1983 r.).
Matka Getter pozostawiła wspomnienia, które obejmują jedynie wycinek jej bogatego życia i działalności - od wstąpienia do Rodziny Maryi w 1887 r. do 1939 r. Zostały one opublikowane w 2007 r.
To tylko cząstka działalności m. Matyldy Getter i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, które w latach II wojny światowej, kierując się sumieniem i ewangelicznym wezwaniem do niesienia pomocy bliźnim, ratowały życie Żydom, ukrywając ich w swoich klasztorach, w domach dla dzieci, szpitalach i zakładach opiekuńczych, chociaż za to groziła śmierć. Tak czynili ofiarni Polacy. Ratował, kto tylko mógł. To są niewątpliwie Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, choć często bez medali i dyplomów honorowych. Zarówno matka Matylda Getter, siostry zakonne, jak i osoby świeckie, ratując Żydów, spełniły obowiązek sumienia, świadomi, że życie ludzkie ma nieocenioną wartość.
Czasem jednak usilne poszukiwania prowadzą do niesamowitych odkryć. Pojawiają się nowe ślady, zdjęcie, notatka, wspomnienie, wpis do księgi, nowe odczytanie, które rzucają światło na skomplikowane dzieje życia ludzkiego w okrutnych latach okupacji niemieckiej. Niekiedy dopiero po sześćdziesięciu i siedemdziesięciu latach dzieci wojenne odkrywają swoje żydowskie korzenie, a to niesie ze sobą głębokie przeżycia. Ale są też Żydzi, którzy odkrywają swoje polskie korzenie i szukają dokumentów, by to udowodnić. Do takich należy wychowanek sióstr Rodziny Maryi, Gabriel Muszyński z Szamotuł, którego zawirowania wojenne zagarnęły do getta w Warszawie, a po wojnie znalazł się w Izraelu.
Wdzięczność dla Matusi i sióstr Rodziny Maryi zachowują uratowane wojenne dzieci żydowskie. Janina Dawidowicz, nazwana przez m. Getter błogosławieństwem Bożym, po latach napisała: "Mój dług wdzięczności zaciągnięty w okresie wojny u Sióstr Rodziny Maryi jest nie do spłacenia. Zawdzięczam Siostrom uratowanie życia, ale nie tylko to. Zawdzięczam im także uratowanie mojej wiary w dobroć ludzką, w wartość poświęcenia, w miłość do bliźnich i zaufanie w Siłę Wyższą. Wszystko to, co wpajali we mnie rodzice i co doświadczenia wojenne zniszczyłyby na zawsze, gdybym nie trafiła do zakładu" (list do s. Teresy Antonietty Frącek, Londyn, 15 XI 1983 r.).
Matka Getter pozostawiła wspomnienia, które obejmują jedynie wycinek jej bogatego życia i działalności - od wstąpienia do Rodziny Maryi w 1887 r. do 1939 r. Zostały one opublikowane w 2007 r.
To tylko cząstka działalności m. Matyldy Getter i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, które w latach II wojny światowej, kierując się sumieniem i ewangelicznym wezwaniem do niesienia pomocy bliźnim, ratowały życie Żydom, ukrywając ich w swoich klasztorach, w domach dla dzieci, szpitalach i zakładach opiekuńczych, chociaż za to groziła śmierć. Tak czynili ofiarni Polacy. Ratował, kto tylko mógł. To są niewątpliwie Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, choć często bez medali i dyplomów honorowych. Zarówno matka Matylda Getter, siostry zakonne, jak i osoby świeckie, ratując Żydów, spełniły obowiązek sumienia, świadomi, że życie ludzkie ma nieocenioną wartość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz